ale co można robić lepszego niż pogawędzić w taki słotny dzień jak dziś. Robi się już ciemno. Ines zaraz zapali świece i ustawi na stolikach. Czasem patrzę, jak ona to robi, i myślę sobie, że jedna jest dla Henryka, druga dla pana Petrie, trzecia dla jego córeczki, czwarta dla Edith Piaf i jeszcze <page nr=64> kilka dla rożnych znajomych, którzy nas tutaj odwiedzali. Może oni tu wciąż przychodzą i siadają przy stolikach, i słuchają mojego bajdurzenia, i czekają cierpliwie, aż do nich dołączymy, i ja, i Teresa, i poczciwy Chaim, i pani Greffer, a wtedy wszystko zacznie się od nowa, znowu będziemy pili