córkami, Krystyną i Danutą, powróciła do kraju z syberyjskiej zsyłki. Z górą cztery lata przeżyły gdzieś za Tomskiem. Zatrzymały się, jak się później okazało na dłużej, u dziadka Łasińskiego, w podwarszawskim Aninie. Każdego dnia miały nadzieje, że odezwie się, da jakiś znak życia mąż i ojciec, zawodowy oficer 57 Pułku Piechoty w Poznaniu, z którym straciły kontakt na początku wojny. Niestety.<br> Przypadek zrządził, że pani Janina Łasińska zdołała w 1946 roku uzyskać koncesję na otwarcie własnej apteki w Aninie. Pożyczka jedna, druga, trzecia, mnóstwo bieganiny, trzeba było jakoś urządzić wynajęty lokal. Na zapleczu apteki miały pokój z kuchnią. Po latach tułaczki