wtoczy na dworzec. Pisk hamulców. Głos z megafonu jak głos z zaświatów oznajmiający "Dworzec Centralny, stacja końcowa". Światło w okienku wieży zgasło. Pewnie królewna położyła się spać albo duch potępiony doznał odpuszczenia.<br>- Wywróci się to wszystko, wywróci - usłyszeli za plecami.<br>Przed nimi stał, a raczej kiwał się na boki Rogulski. Pijany w trzy dupy, zawzięcie próbował przypalić papierosa.<br>- Co się wywróci? - spytał Rubin, pomagając Prometeuszowi wykraść ogień z zamoczonego pudełka zapałek.<br>- Wszystko, wszystko... Z tym kinem to kit straszny. Straszny, zobaczycie jeszcze - wyszeptał, nachylając się nad chybotliwym płomykiem.<br>- Idźże spać, człowieku - warknął Zygmunt.<br>- Tak, spać, spać. Całe życie nic nie robię