Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
ukłuty wolnością
owiewającą go z czerwcowym wiatrem, popatrzył
dookoła na kamienny mur domów z wygaszonymi
oknami, na ziemię, na niebo, na beczkę z piwem,
na Pijusa, chrapiącego równie głośno jak
w łóżku i wytrzeźwiał.

- Idziemy spać. - Przewiesił sobie Pijusa
przez ramię i zapukał do okna sutereny.

- Zaraz otwieram - powiedziała żona
Pijusa. - Dobrze, że usnął, będzie spokój
do rana.

Kiedy zniknął Więzień z Pijusem, podwórko skryło
się w ciemnościach. Zastygło w zgrozie oczekiwania
na dalszy bieg zdarzeń.

Otwór beczki wyglądał jak zamarły krzyk z koszmarnego
snu. Nie było już wiatru, ale topole szemrały
każdym liściem z osobna. Przez cały dzień
błyszczały jak
ukłuty wolnością <br>owiewającą go z czerwcowym wiatrem, popatrzył <br>dookoła na kamienny mur domów z wygaszonymi <br>oknami, na ziemię, na niebo, na beczkę z piwem, <br>na Pijusa, chrapiącego równie głośno jak <br>w łóżku i wytrzeźwiał.<br><br>- Idziemy spać. - Przewiesił sobie Pijusa <br>przez ramię i zapukał do okna sutereny.<br><br>- Zaraz otwieram - powiedziała żona <br>Pijusa. - Dobrze, że usnął, będzie spokój <br>do rana.<br><br>Kiedy zniknął Więzień z Pijusem, podwórko skryło <br>się w ciemnościach. Zastygło w zgrozie oczekiwania <br>na dalszy bieg zdarzeń.<br><br>Otwór beczki wyglądał jak zamarły krzyk z koszmarnego <br>snu. Nie było już wiatru, ale topole szemrały <br>każdym liściem z osobna. Przez cały dzień <br>błyszczały jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego