Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Są coraz bardziej wkurzeni na siebie. W pewnym momencie jeden z nich mierzy do najbliżej stojącego i ładuje w niego długą serię.
- Strzelają do siebie! - wrzeszczę do kapitana.
Kapitan wyrywa mi lornetkę i daje znak obsłudze działka. Kolesie ładują z 25-milimetrowego guna. Huk, swąd, bieganina. Fontanny piasku na brzegu. Piraci padają, potem wstają, zabierają kumpla, który miał nieszczęście pokłócić się z bossem, i uciekają w głąb wyspy. Kapitan każe przerwać ogień.
- Płyniemy na brzeg?
- Daj spokój. Widzisz przecież, co się dzieje wokół.
Rzeczywiście. Facetów na brzegu już nie ma, ale kilkanaście pirackich łodzi ciągle się ostrzeliwuje. Nie daj Boże, żeby
Są coraz bardziej wkurzeni na siebie. W pewnym momencie jeden z nich mierzy do najbliżej stojącego i ładuje w niego długą serię.<br>- Strzelają do siebie! - wrzeszczę do kapitana.<br>Kapitan wyrywa mi lornetkę i daje znak obsłudze działka. Kolesie ładują z 25-milimetrowego guna. Huk, swąd, bieganina. Fontanny piasku na brzegu. Piraci padają, potem wstają, zabierają kumpla, który miał nieszczęście pokłócić się z bossem, i uciekają w głąb wyspy. Kapitan każe przerwać ogień.<br>- Płyniemy na brzeg?<br>- Daj spokój. Widzisz przecież, co się dzieje wokół.<br>Rzeczywiście. Facetów na brzegu już nie ma, ale kilkanaście pirackich łodzi ciągle się ostrzeliwuje. Nie daj Boże, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego