A byłoby jeszcze lepiej, gdyby wuj w domu głos oszczędzał, a nie tak perorował i perorował.<br>Jej obecność czyni atmosferę ciężką. Na szczęście Kozicka nie przychodzi na wszystkie posiłki. Wiele czasu spędza w szpitalu. Wstaje wcześnie, przez pierwsze godziny dnia krząta się po kuchni, pomagając gosposi, potem biegnie do Malińskiego. Po obiedzie też zasiaduje się u niego tak długo, jak na to pozwalają przepisy. Zorientowawszy się, staram się ją uprzedzić. To znaczy, zaglądać do Malińskiego, zanim się zjawi. Czynię tak co rano. Początek dnia mam więc niewesoły. Ale żal mi Malińskiego. Nie mogę też zapomnieć, że w najgorszych chwilach robił, co mógł