Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
chwili gotowych poderwać się do służby. Trzy kaganki ledwie rozjaśniały panujący w izbie mrok.
Doron przeszedł przez pomieszczenie. Żaden z rabów nie podniósł nawet głowy; spali mocno, a obudzić ich mogły tylko wrzaski pełniącego służbę podczaszego. W jego komnacie, znacznie mniejszej niż pierwsza, stała tylko ława i dwa twarde stołki. Podczaszy trzymał w ręku dzbanek piwa. Gdy zobaczył wchodzącego Dorona, poderwał się ze stołka, gwałtownie odstawił naczynie.
- Co tu robisz?
Doron pokazał znak. Podczaszy spojrzał na buławę, potem na twarz Liścia. Jego ręce drżały.
- Zaprowadź mnie do jego dostojności - powiedział Doron.
Podczaszy drgnął. Widać było, że myśli, że przypomina sobie twarz
chwili gotowych poderwać się do służby. Trzy kaganki ledwie rozjaśniały panujący w izbie mrok.<br>Doron przeszedł przez pomieszczenie. Żaden z rabów nie podniósł nawet głowy; spali mocno, a obudzić ich mogły tylko wrzaski pełniącego służbę podczaszego. W jego komnacie, znacznie mniejszej niż pierwsza, stała tylko ława i dwa twarde stołki. Podczaszy trzymał w ręku dzbanek piwa. Gdy zobaczył wchodzącego Dorona, poderwał się ze stołka, gwałtownie odstawił naczynie.<br>- Co tu robisz?<br>Doron pokazał znak. Podczaszy spojrzał na buławę, potem na twarz Liścia. Jego ręce drżały.<br>- Zaprowadź mnie do jego dostojności - powiedział Doron.<br>Podczaszy drgnął. Widać było, że myśli, że przypomina sobie twarz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego