Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
sprawy.
- Nie, Adaś. Jest. Dlatego zorganizuję ci kogoś do pomocy. - Woskowicz podniósł słuchawkę telefonu, włączył szyfrator, wybrał kod. Nie czekał długo: po tamtej stronie też ceniono sobie czas. - Halo? Chcę mówić z panem Henrykiem... Nieważne, kto. Na pewno będzie chciał. - Chwila ciszy. - Cześć, Skarpeta. Mam do ciebie taką małą prośbę...
***
Podłoga miała wymiary jednoosobowego tapczanu. Wyżej było nieco szerzej: między stemplami z surowych pni wyżłobiono głębokie wnęki na zapasy. Póki człowiek siedział, wsparty łokciem o ziemną półkę, ciasnota nie dokuczała aż tak bardzo.
- No i zostałam wdową.
Gnietli się w tej norze pół godziny, a od dwudziestu minut mieli światło i
sprawy.<br>- Nie, Adaś. Jest. Dlatego zorganizuję ci kogoś do pomocy. - Woskowicz podniósł słuchawkę telefonu, włączył szyfrator, wybrał kod. Nie czekał długo: po tamtej stronie też ceniono sobie czas. - Halo? Chcę mówić z panem Henrykiem... Nieważne, kto. Na pewno będzie chciał. - Chwila ciszy. - Cześć, Skarpeta. Mam do ciebie taką małą prośbę...<br>***<br>Podłoga miała wymiary jednoosobowego tapczanu. Wyżej było nieco szerzej: między stemplami z surowych pni wyżłobiono głębokie wnęki na zapasy. Póki człowiek siedział, wsparty łokciem o ziemną półkę, ciasnota nie dokuczała aż tak bardzo.<br>- No i zostałam wdową.<br>Gnietli się w tej norze pół godziny, a od dwudziestu minut mieli światło i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego