dłużej czekać mi nie każ!"<br><br>Pispazur rzekł: "Daję skok, o!"<br>I podskoczywszy wysoko,<br>Zapałką dziabnął go w oko.<br><br> Ukrył się potem na sośnie,<br> A piekarz jęknął żałośnie<br> I uciekł tam, gdzie pieprz rośnie.<br><br>Mazur zaś dalej szedł drogą,<br>Spotkał żołnierza. Ten srogo<br>Zawołał: "Straszyć chcesz? Kogo?"<br><br> Psipazur udał, że słucha,<br> Podskoczył, i krzycząc "u-ha"<br> Wbił mu zapałkę do ucha.<br><br>Zwiał żołnierz w krzaki pobliskie<br>Wołając z płaczliwym piskiem:<br>"Ugodził mnie swym pociskiem!"<br><br> Tu wpadł na Mazura młynarz:<br> "Już trochę się zapominasz,<br> Źle sobie, bratku, poczynasz!<br><br>Lecz teraz ci się dostanie!<br>Za twoje złe zachowanie<br>Potężne spuszczę ci lanie!"<br><br> Psipazur spojrzał