Widmara, co o tym sądzi", myślał<br>Wiedział, że Widmara znajdzie jak zwykle na tarasie miejskiej kawiarni. Było to ich trzecie z rzędu spotkanie sam na sam.<br>- Dzień dobry panu - rzekł krawiec tonem, w którym uniżenie i patos brzmiały jednocześnie. Widmar, który coś bazgrał na skrawku papieru, drgnął od nieoczekiwanego okrzyku. Pohamował odruch obrzydzenia i gniewu - pomimo wszystko w żaden sposób nie mógł się przyzwyczaić do odpychającej, makabrycznej aury jaką rozsiewał krawiec. Potem, gdy opanował się, rzekł nawet przyjaźnie:<br>- Słuchaj, Gold, zebrałem prawie cały materiał .<br><page nr=73><br>Ale ta przeklęta rzecz nie jest jednak jeszcze zupełnie wyświetlona!<br>Krawiec usiadł na brzeżku krzesła, łzawiące oczy