Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
leżało znacznie mniej trupów, za to poniewierała się cała masa broni.
Potem ciepłe powietrze uderzyłoby od spodu w skrzydła ptaka, podniosło go wznoszącym prądem. Ptak zawisłby nad płonącym miastem. I gdyby nie przeraził się dymu i żaru, huku walących się domów i wrzasków ludzi, zobaczyłby małych ludzików walczących o życie. Pojedyncze sylwetki przemykające ulicami. To najbardziej przerażeni uciekinierzy, nie myślący o niczym innym jak o wydostaniu się z koszmaru tego dnia. Albo złodzieje szukający okazji do rabunku właśnie teraz, gdy nikt już nie dbał o miasto. Podniebny szybownik ujrzałby też kilkunastoosobowe grupki najeźdźców i obrońców ścigające się po uliczkach i zaułkach
leżało znacznie mniej trupów, za to poniewierała się cała masa broni.<br>Potem ciepłe powietrze uderzyłoby od spodu w skrzydła ptaka, podniosło go wznoszącym prądem. Ptak zawisłby nad płonącym miastem. I gdyby nie przeraził się dymu i żaru, huku walących się domów i wrzasków ludzi, zobaczyłby małych ludzików walczących o życie. Pojedyncze sylwetki przemykające ulicami. To najbardziej przerażeni uciekinierzy, nie myślący o niczym innym jak o wydostaniu się z koszmaru tego dnia. Albo złodzieje szukający okazji do rabunku właśnie teraz, gdy nikt już nie dbał o miasto. Podniebny szybownik ujrzałby też kilkunastoosobowe grupki najeźdźców i obrońców ścigające się po uliczkach i zaułkach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego