ogniska.<br>Porozumiewali się szeptem, bo echo pomnażało głosy pod beczkowatym stropem dawnej kaplicy. Gdy wracali, odchyliła się zasłona u sąsiada, ukazał się szczupły, łysiejący mężczyzna w paskowanej pidżamie.<br>- Niech się państwo nie krępują moją obecnością - skłonił głowę - skoro jesteśmy skazani na wspólny nocleg... Proszę postępować tak, jakby mnie nie było. Pokazałem się na dowód, że nie śpię.<br>- Jeszcze pan pracuje?<br>- Pełnia nie daje zasnąć. Ciągnie mnie na dwór, do księżyca. Słyszy pani, jak szakale zawodzą? One też czują niepokój.<br>Wyraźnie czekał na podjęcie rozmowy, jednak skłonili się i przeszli do swojej części.<br>Rozbierała się w półmroku, rzeczy nie było gdzie powiesić, więc