i nienawidził. W osiemnastym roku życia cytował Schopenhauera, Strindberga i słuchając, jak matka gra Chopina, płakał do poduszki. <br>Róża szczyciła się synem. Kiedy Władzio był już młodziutkim mężczyzną, ona ciągle jeszcze była młodą kobietą. Lubiła nade wszystko bywać z nim między ludźmi. To jej na koniec pozwalało zapomnieć o Adamie. Póki Władyś był mały, Adam musiał - na koncertach, na rautach dobroczynnych - asystować żonie, a przynajmniej zgłaszać się po nią. Ledwie Róża zaczerpnęła atmosfery artyzmu, salonowej beztroski, bogatego cygaństwa, z postawy Adama ulatywał parafialny zapach belferki, z oczu Adama wyzierała powaga codziennych, do śmierci wytyczonych spraw. <br>Władyś miał zdolności do muzyki. Róża