w tamten gorący oddech swe mysie chroboty. Nagle tamten poruszył się, westchnął, a westchnienie to było takie trzeźwe, wymowne... Nie spał, nie spał... Adaś leży teraz zamarły w połowie ruchu, cichy i nieruchomy jak trup. Nienawiść i jakiś wstyd. Może wszystkie te zabiegi, korowody wyobrażeń, może to wszystko na próżno? Pokorna pielgrzymka po kolejną gorycz rozczarowania... Ten szpital... Gdy tak sobie myślałem, złapałem się na tym, że od dłuższej chwili patrzę na jego rękę, na której był wielki zegarek... nie miał tu widać zamiaru uciec od skrupulatnie<br> <page nr=69><br> wydzielanego czasu. "Która godzina?" - spytałem. "A właśnie..." - spojrzał szybko, jak przyłapany na jakimś sekretnym