potargany przez Szarleja kaptur. - Co to ja, nie wiedziałem, w jakiej estymie miał on pana Piotra? Pewne było, że panicza Reinmara nie ruszy. To raz. A dwa...<br>- Co, dwa?<br>- Naprawdę myślałem... - Tybald Raabe odchrząknął kilka razy. - Co tu gadać... Pewien niemalżem był, że to właśnie wy obrobiliście kolektora na Ściborowej Porębie. <br>- A kto go obrobił?<br>- A to nie wy?<br>- Ty prosisz się, bratku, o kopa w zad. Dobra, powiedz, jak tobie się udało ujść z napadu?<br>- Jak? - pomroczniał goliard. - A biegiem! Nogami ostro przebierałem. I nie oglądałem się, choć z tyłu wołali: "Ratunku!". <br>- Ucz się, Reinmarze.<br>- Uczę się co dnia - uciął