Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Mariuszek.
- Nie. To buran - powiedział Jurek. - Kiedy duje nad stepem, nic go nie powstrzyma... Od Uralu aż po Bajkał.
- Boję się wilców. Gdzie mama?
- Cicho siedź - mruknął Jurek. Sam był zaniepokojony. - Dlaczego tak długo ich nie ma? Co się z nimi dzieje? Dlaczego nie wracają?
- Zamieć straszna... Zadymka - powiedziała Ziuta. - Postaw lampę w oknie. Podkręć knot.
- Po rzece powinni ciągnąć... Po lodzie. Pójdę naprzeciw... Matka z ciotką słabe są, a Stach sam chyba nie daje rady... Idę.
- Ani się waż.
- Mówiłem, żeby mnie zabrał, a nie dwie baby.
- Małemu zimno. Zimno. Zimno - skarżył się dygocząc Mariuszek.
- Siedzi pod kołdrą i jeszcze
Mariuszek.<br>- Nie. To buran - powiedział Jurek. - Kiedy duje nad stepem, nic go nie powstrzyma... Od Uralu aż po Bajkał.<br>- Boję się wilców. Gdzie mama?<br>- Cicho siedź - mruknął Jurek. Sam był zaniepokojony. - Dlaczego tak długo ich nie ma? Co się z nimi dzieje? Dlaczego nie wracają?<br>- Zamieć straszna... Zadymka - powiedziała Ziuta. - Postaw lampę w oknie. Podkręć knot.<br>- Po rzece powinni ciągnąć... Po lodzie. Pójdę naprzeciw... Matka z ciotką słabe są, a Stach sam chyba nie daje rady... Idę.<br>- Ani się waż.<br>- Mówiłem, żeby mnie zabrał, a nie dwie baby.<br>- Małemu zimno. Zimno. Zimno - skarżył się dygocząc Mariuszek.<br>- Siedzi pod kołdrą i jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego