Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
poniżanie, bezustanne obcowanie ze śmiercią i ciągła walka o przetrwanie. Jak większość więźniów, Jurek stracił wszelką nadzieję. Na początku pracował przy ogradzaniu obozu, zasypywaniu jakiś dołów, rozbieraniu baraków, wysypywaniu żwirem ulic. Niezależnie od pogody. Na początku bez butów, do 6 grudnia - bez czapki i rękawic. Tak minęło pierwszych 13 miesięcy. Potem była pierwsza praca pod dachem. Dzięki znajomości języka niemieckiego podsłuchał rozmowę blokowego, który szukał mechanika. Zgłosił się. Pracował w młynie, na przedmieściach Oświęcimia. - Tam przyszedłem do siebie, uwierzyłem, że ten obóz można przetrwać - wspomina. Dokarmiali ich ludzie z ruchu oporu. Więźniowie pracujący w młynie znajdywali co kilka dni koło młyna koszyk
poniżanie, bezustanne obcowanie ze śmiercią i ciągła walka o przetrwanie. Jak większość więźniów, Jurek stracił wszelką nadzieję. Na początku pracował przy ogradzaniu obozu, zasypywaniu jakiś dołów, rozbieraniu baraków, wysypywaniu żwirem ulic. Niezależnie od pogody. Na początku bez butów, do 6 grudnia - bez czapki i rękawic. Tak minęło pierwszych 13 miesięcy. Potem była pierwsza praca pod dachem. Dzięki znajomości języka niemieckiego podsłuchał rozmowę blokowego, który szukał mechanika. Zgłosił się. Pracował w młynie, na przedmieściach Oświęcimia. - Tam przyszedłem do siebie, uwierzyłem, że ten obóz można przetrwać - wspomina. Dokarmiali ich ludzie z ruchu oporu. Więźniowie pracujący w młynie znajdywali co kilka dni koło młyna koszyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego