Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
przecie nie bez przyczyny do chaty zaprosił, co?
- Tak, kumie. Dziwna to żaba. Naszedłem ją w kopalni, na dole, nie wiedzieć, skąd się tam wzięła, gadzina! Młodzi wtedy na dół zjechali i dojrzawszy żabę, dalej przekpiwać a krzyczeć. Już tam jeden się na nią zamierzał, kiedym przyszoł i ją zabrał. Potem była przy mnie i ludzką mową gadała. Ukazała mi, jako mam wiertać, gdzie ładunek zakładać - węgiel sypał za każdym odstrzałem, a żaba nocą mi jeszcze urobek pomnażała. Tak oto, widzicie, do pieniędzy teraz za jej pomocą przyszedłem. Sama mi rzekła, że mię doma nawiedzi, godzi się więc ją ugościć przy stole
przecie nie bez przyczyny do chaty zaprosił, co?<br>- Tak, kumie. Dziwna to żaba. Naszedłem ją w kopalni, na dole, nie wiedzieć, skąd się tam wzięła, gadzina! Młodzi wtedy na dół zjechali i dojrzawszy żabę, dalej przekpiwać a krzyczeć. Już tam jeden się na nią zamierzał, kiedym &lt;orig&gt;przyszoł&lt;/&gt; i ją zabrał. Potem była przy mnie i ludzką mową gadała. Ukazała mi, jako mam &lt;orig&gt;wiertać&lt;/&gt;, gdzie ładunek zakładać - węgiel sypał za każdym odstrzałem, a żaba nocą mi jeszcze urobek pomnażała. Tak oto, widzicie, do pieniędzy teraz za jej pomocą przyszedłem. Sama mi rzekła, że mię &lt;orig&gt;doma&lt;/&gt; nawiedzi, godzi się więc ją ugościć przy stole
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego