i po <br>chwili w pokoju zrobiło się znowu ciemno. W sąsiednim <br>pokoju ucichło również i wąska smuga światła, <br>wpadająca przez szparę od drzwi, zgasła. <br><br>Nie spałam. <br><br>Leżałam nieruchomo, patrząc w ciemność. <br><br>Godziny mijały jedne za drugimi, nieskończenie długie, <br>przerywane tylko biciem zegara ze stołowego pokoju. <br><br>Wreszcie za oknami zaczęło szarzeć. <br><br>Powoli z ciemności wyłaniały się kontury sprzętów, <br>niewyraźne jeszcze i zamazane. <br><br>Szafa wyglądała jak ciemna, przytłaczająca <br>masa, piec był kimś, kto wynurzał się z mroku, długi, <br>barczysty i ponury. Suknia Frulein Anny rozwieszona na wieszaku <br>miała jakiś dziwny, na pół tylko martwy wygląd. <br><br><br>Na podłodze bielała porzucona Jasia. <br><br>Jej wciągnięte rączki