kieszeni klucz.<br>Małgorzata nie dostrzega go.<br>Czeka - czeka z cierpliwym, bardzo spokojnym uporem.<br>I oto adiunkt Franker nie potrafi tym razem przejść koło niej bez jednego choćby słowa.<br>Zawraca spod samych drzwi, nachyla się.<br>- Proszę mi wybaczyć, Małgorzato. - Nie mam nic do wybaczenia, panie adiunkcie.<br>- Za chwilę wrócę do pani. Proszę mi zaufać.<br>Odpowiada czysty, piękny uśmiech: - Jestem tu, bo ufam panu.<br>Franker nie wie - dziękować słowem czy gestem.<br>Udaje więc, że nie dosłyszał, i rusza wraz z siostrą Marylą ku drzwiom "piątki".<br>Nie wie nawet, że uśmiecha się rozumnie, ale dość śmiesznie.<br>Ada na widok tego uśmiechu podnosi głowę, kładzie