Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
te cholerne jarzeniówy dawały po oczach... Ale człowiek wykończony... Zamknie oczy i już śpi. - Coś się stało?! Co tak ciemno? - Nie wiedziałem, czy jeszcze śnię, czy już się obudziłem. - Mateusz, co się dzieje?! - wrzasnąłem i poderwałem się z fotela... wpadłem na niego w korytarzyku. - Panie Marku, padła elektryka... przed chwilą... Próżniak chyba się spalił - powiedział z płaczem.
- Dzwoniłeś do serwisu, tak jak ci mówiłem?! - Złapałem go za bluzę. - Co mówią standardy? Co ty, kurna, masz w tym łbie?! Przejąłeś zmianę z niesprawnym sprzętem, to co powinieneś w pierwszej kolejności zrobić?! - Straciłem trochę zimną krew... Czułem, że Mateusz cały się trzęsie. - Panie
te cholerne jarzeniówy dawały po oczach... Ale człowiek wykończony... Zamknie oczy i już śpi. - Coś się stało?! Co tak ciemno? - Nie wiedziałem, czy jeszcze śnię, czy już się obudziłem. - Mateusz, co się dzieje?! - wrzasnąłem i poderwałem się z fotela... wpadłem na niego w korytarzyku. - Panie Marku, padła elektryka... przed chwilą... Próżniak chyba się spalił - powiedział z płaczem. <br>- Dzwoniłeś do serwisu, tak jak ci mówiłem?! - Złapałem go za bluzę. - Co mówią standardy? Co ty, kurna, masz w tym łbie?! Przejąłeś zmianę z niesprawnym sprzętem, to co powinieneś w pierwszej kolejności zrobić?! - Straciłem trochę zimną krew... Czułem, że Mateusz cały się trzęsie. - Panie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego