Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
na ukłony woźnych odpowiadał skinieniem
głowy, nie decydując się wypuścić z ręki swojego świstka, jakby to był ładunek
dynamitu. Szkodził sobie tym zachowaniem w opinii ludzkiej. "Honores mutant mores" - szeptano po kancelariach.
Wracał do domu tramwajem, bo to mu dawało czas na parokrotne przejrzenie karteczki.
Ale rzekomy dynamit nie wybuchał. Pryskał tylko i było z niego trochę hałasu
przy talerzach, widelcach, szklankach i gdy hofrat z trzaskiem zamykał drzwi
od jadalni, idąc po obiedzie do swego pokoju.
Gdyby Teofil miał dwa razy więcej lat, być może zdobyłby się na litość i milczenie
wobec tej dziwacznej walki, której stawką było jego serce
na ukłony woźnych odpowiadał skinieniem <br>głowy, nie decydując się wypuścić z ręki swojego świstka, jakby to był ładunek <br>dynamitu. Szkodził sobie tym zachowaniem w opinii ludzkiej. "&lt;foreign&gt;Honores mutant mores&lt;/&gt;" - szeptano po kancelariach.<br> Wracał do domu tramwajem, bo to mu dawało czas na parokrotne przejrzenie karteczki. <br>Ale rzekomy dynamit nie wybuchał. Pryskał tylko i było z niego trochę hałasu <br>przy talerzach, widelcach, szklankach i gdy &lt;orig&gt;hofrat&lt;/&gt; z trzaskiem zamykał drzwi <br>od jadalni, idąc po obiedzie do swego pokoju.<br> Gdyby Teofil miał dwa razy więcej lat, być może zdobyłby się na litość i milczenie <br>wobec tej dziwacznej walki, której stawką było jego serce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego