Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
sążniowej długości zaostrzone kołki.
- Witajcie - powtórzył krasnolud. - Zgaduję, żeście z obozu nad Chotlą. Utrafiłem?
Zamiast odpowiedzieć, jeden z chłopów wskazał reszcie konia Milvy.- Kary - powiedział. - Widzicie?
- Kary - powtórzył drugi i oblizał wargi. - Iście, kary. W sam raz będzie.
- Hę? - Zoltan zauważył spojrzenia i gesty. - No, kary. I co z tego? Przecie to koń, nie żyrafa, dziwować się nie ma czemu. Co tu porabiacie, kumotrzy, na tym cmentarzysku?
- A wy? - chłop obrzucił kompanię niechętnym spojrzeniem. - Co wy tu robicie?
- Kupiliśmy ten teren - krasnolud spojrzał mu prosto w oczy i stuknął lagą o menhir. - I mierzymy krokami, czy nas nie oszukali na akrach
sążniowej długości zaostrzone kołki.<br>- Witajcie - powtórzył krasnolud. - Zgaduję, żeście z obozu nad Chotlą. Utrafiłem? <br>Zamiast odpowiedzieć, jeden z chłopów wskazał reszcie konia Milvy.- Kary - powiedział. - Widzicie? <br>- Kary - powtórzył drugi i oblizał wargi. - Iście, kary. W sam raz będzie. <br>- Hę? - Zoltan zauważył spojrzenia i gesty. - No, kary. I co z tego? Przecie to koń, nie żyrafa, dziwować się nie ma czemu. Co tu porabiacie, kumotrzy, na tym cmentarzysku?<br>- A wy? - chłop obrzucił kompanię niechętnym spojrzeniem. - Co wy tu robicie?<br>- Kupiliśmy ten teren - krasnolud spojrzał mu prosto w oczy i stuknął lagą o menhir. - I mierzymy krokami, czy nas nie oszukali na akrach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego