Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
razu powiedzieć, że pan też z policji. Proszę - spojrzała na kartę - pierwsze piętro, pokój sto dwadzieścia.
Na półpiętrze natknąłem się na Kukiełę. Komisarz wyglądał tak, jakby kwalifikował się pilnie do zatrzymania w szpitalu: był blady jak ściana, a równocześnie spocony.
- Był pan u lekarza? - spytałem.
Popatrzył na mnie z niechęcią.
- Przecież pan dobrze wie, u kogo byłem.
- Przepraszam, tak mi się wyrwało - zaśmiałem się. - Nie wygląda pan na zupełnie zdrowego.
- Cholera, od tygodnia męczy mnie przeziębienie, nie mogę iść na chorobowe... Skąd pan się dowiedział, że on tu jest?
- Panie komisarzu, banki muszą mieć doskonałe źródła informacji, żeby nie pójść z
razu powiedzieć, że pan też z policji. Proszę - spojrzała na kartę - pierwsze piętro, pokój sto dwadzieścia.<br>Na półpiętrze natknąłem się na Kukiełę. Komisarz wyglądał tak, jakby kwalifikował się pilnie do zatrzymania w szpitalu: był blady jak ściana, a równocześnie spocony.<br>- Był pan u lekarza? - spytałem.<br>Popatrzył na mnie z niechęcią.<br>- Przecież pan dobrze wie, u kogo byłem.<br>- Przepraszam, tak mi się wyrwało - zaśmiałem się. - Nie wygląda pan na zupełnie zdrowego.<br>- Cholera, od tygodnia męczy mnie przeziębienie, nie mogę iść na chorobowe... Skąd pan się dowiedział, że on tu jest?<br>- Panie komisarzu, banki muszą mieć doskonałe źródła informacji, żeby nie pójść z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego