Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
przy trasie do T.
- Och, przepraszam najmocniej, pewnie zaskoczyłem panią. Proszę się nie niepokoić, ale muszę jeszcze na chwilę zajrzeć do znajomego mechanika. Wóz już pełnoletni, po osiemnastych urodzinach, lepiej sprawdzić hamulce, żeby nie narażać tak miłej pasażerki na niebezpieczeństwo - uśmiechnął się.
Mercedes nie zatrzymał się jednak przed żadnym warsztatem. Przejechał całą osadę, skręcił w polną drogę i stanął dopiero na zupełnym pustkowiu.
- Mam zwyczaj z góry pobierać opłatę za przejazd - wyjaśnił i objął ją w pasie. Odruchowo otrząsnęła się i zaczęła otwierać portmonetkę. Kierowca skrzywił się z niesmakiem.
- Nie portfelik rozdziawiaj, tylko nogi! Opłata w naturze! Chociaż blondynka, ale chyba
przy trasie do T.<br>&lt;q&gt;- Och, przepraszam najmocniej, pewnie zaskoczyłem panią. Proszę się nie niepokoić, ale muszę jeszcze na chwilę zajrzeć do znajomego mechanika. Wóz już pełnoletni, po osiemnastych urodzinach, lepiej sprawdzić hamulce, żeby nie narażać tak miłej pasażerki na niebezpieczeństwo&lt;/&gt; - uśmiechnął się.<br>Mercedes nie zatrzymał się jednak przed żadnym warsztatem. Przejechał całą osadę, skręcił w polną drogę i stanął dopiero na zupełnym pustkowiu.<br>&lt;q&gt;- Mam zwyczaj z góry pobierać opłatę za przejazd&lt;/&gt; - wyjaśnił i objął ją w pasie. Odruchowo otrząsnęła się i zaczęła otwierać portmonetkę. Kierowca skrzywił się z niesmakiem.<br>&lt;q&gt;- Nie portfelik rozdziawiaj, tylko nogi! Opłata w naturze! Chociaż blondynka, ale chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego