Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Arsenał Gorzowski
Nr: 6
Miejsce wydania: Gorzów Wielkopolski
Rok: 1998
Dołączyli do pozostałych ścigaczy.
Cieszyło mnie jedno: nikt nie strzelał, a więc chcieli mnie wziąć żywcem. Tylko sił już brakło, a gorące oddechy psów gończych parzyły mi plecy. Ostatnia szansa to wmieszać się w tłum w hipermarkecie i rozpłynąć się w nim.
Wyrwałem wózek oniemiałej kobiecie i wtargnąłem między regały. Prześladowcy tracili czas szukając monet po kieszeniach i grzecznie odpinając wózki.
Gnałem po gładkiej posadzce. Pogoń ruszyła moim śladem. Wpadłem między półki z makaronem i piętnastoma rodzajami kaszy. Z przecznicy wyjechał wąsacz ( jeszcze nie wysechł). Dodałem gazu, wykręciłem wózkiem mijając drania. Ale wąsaty nie dał za wygraną, puścił się za mną
Dołączyli do pozostałych ścigaczy.<br>Cieszyło mnie jedno: nikt nie strzelał, a więc chcieli mnie wziąć żywcem. Tylko sił już brakło, a gorące oddechy psów gończych parzyły mi plecy. Ostatnia szansa to wmieszać się w tłum w hipermarkecie i rozpłynąć się w nim.<br>Wyrwałem wózek oniemiałej kobiecie i wtargnąłem między regały. Prześladowcy tracili czas szukając monet po kieszeniach i grzecznie odpinając wózki.<br>Gnałem po gładkiej posadzce. Pogoń ruszyła moim śladem. Wpadłem między półki z makaronem i piętnastoma rodzajami kaszy. Z przecznicy wyjechał wąsacz ( jeszcze nie wysechł). Dodałem gazu, wykręciłem wózkiem mijając drania. Ale wąsaty nie dał za wygraną, puścił się za mną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego