piękne, żeby mogło być prawdziwe. Biorę ołówek do ręki - i znów piekielny ból głowy, mdłości, mgła przed oczami. Jak mogę rysować, skoro nie widzę? Nie widzę. Także oczami wyobraźni nie widzę już tej fontanny, tak jak ją zobaczyłam, gdy stałam na ganku szkoły. Gdzieś się zapodziały proporcje, lekkość, styl, fantazja. Przy pomocy Andrzeja narysowałam jakiś potworny knot. <br>- Nie jesteś zadowolona?<br>- Nie. <br>- Może jak się lepiej poczujesz... <br>- Może... <br>On też doznał rozczarowania. Myślał pewnie, że praca dobrze mi zrobi. A ja nie nadaję się do pracy. Inwalida w wieku dwudziestu dwóch lat. Na szmelc. Na śmietnik. Jedno dobre, że ośmieliłam się chodzić. Dziś