jak największą <br>długość, nie chciał jednak pozbyć się łodzi.<br> Płynęli przed siebie, nie próbując już stawiać czoła huraganowi. Zresztą był <br>tak potężny, że nie sposób było nawet obrócić się twarzą do wiatru. Jego pęd <br>zapierał dech w piersiach, rozrywał, zda się, człowieka. Czasami fale wyprzedzały <br>statek, podrzucając go niby piłkę. Przykuci do ław wioślarze wyli. Przerażeni <br>pasażerowie i żołnierze schronili się na spód okrętu, gdzie leżały niezliczone <br>worki z pszenicą. Ludzie siedzieli w półmroku, ponieważ wszystkie lampy pogasły <br>i pozostał tylko słaby blask dnia przedostający się przez luk w górze. Woda, <br>która się wdarła do wnętrza, przelewała się, teraz z szumem