wiankiem z przywiędłych koniczyn i kaczeńców. Reynevan zadumał się, ale specjalnie nie zdziwił. Magia była wszechobecna, ludzie używali magicznych atrybutów nie wiedząc nawet, co znaczą i do czego naprawdę służą. Istotnym był natomiast fakt, że chroniący od złego heks, choć zapewne partacki, mógł zmylić jego nawęz.<br>Dlatego tu trafiłem, pomyślał. Psiakrew. Ale cóż, skoro już jestem...<br>Wszedł, schylając głowę pod niską belką ościeżnicy.<br>Błony w małych oknach ledwo przepuszczały światło, wewnątrz panował półmrok, rozjaśniany tylko rozbłyskami ognia z komina. Nad ogniem wisał sagan, od czasu do czasu wzbierający pianą, na co ogień reagował sykiem i dymem, dodatkowo utrudniającym widoczność. Nie było