nabity zwał banknotów. Linkiewicz zrywa się z miejsca,, wywracając do tyłu ciężkie krzesło.<br>Pieniądze trzyma obu wspartymi o stół rękami. Kolumb jest unieruchomiony. Ktoś przyciska jego ręce do korpusu, stoi jak na baczność.<br>- Słuchaj, co robisz... słuchaj... - parzy go i łaskocze czyjś nerwowy szept. To Żaboklicki. - Uważaj, bo cię wezmą...<br>- Puść. No, już jestem spokojny - uśmiecha się białymi wargami do Jerzego, który wstaje od zielonego stolika.<br>- To Linkiewicz, no, ten literat, wiesz, przed wojną... - Żaboklicki mówi to do Jerzego. - Widzisz, po co ja tu jestem. - Szeptem: - Prowadzimy ewidencję.<br>Raptem jego oczy rozszerzają się. Kolumb ogląda się, idzie za jego wzrokiem. Linkiewicz