Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
jest?
- Krzysiek bardzo lubił ten kawałek. To taka stara płyta, Trio
Nahornego. Ale bądźcie cicho, posłuchajmy.

Bębny i talerze muskane szczotkami, kontrabas przeplatający melodię
saksofonu matowym, głęboko brzmiącym dźwiękiem.

Kiedy utwór się skończył, oboje zgodnym mruknięciem przyznali, że
istotnie był bardzo piękny.
Paweł wstał i ponownie zbliżył się do regału.
- Puszczę jakąś taśmę, może jakieś piosenki? O, mam coś, nasze młode
lata.

Siedzieli jeszcze długo, starając się faktycznie wyciszyć myśli.
Zapomnieć o wszystkich zgryzotach. Powoli przysypiali kołysani
wspomnieniami i słowami sączącymi się z głośników. Senność lekka jak
śnieg. Kiedy to było? Tak dawno, tak dawno temu. Bezprzyczynny mój
dzień, bezsensowny mój
jest?<br> - Krzysiek bardzo lubił ten kawałek. To taka stara płyta, Trio<br>Nahornego. Ale bądźcie cicho, posłuchajmy.<br><br> Bębny i talerze muskane szczotkami, kontrabas przeplatający melodię<br>saksofonu matowym, głęboko brzmiącym dźwiękiem.<br><br> Kiedy utwór się skończył, oboje zgodnym mruknięciem przyznali, że<br>istotnie był bardzo piękny.<br> Paweł wstał i ponownie zbliżył się do regału.<br> - Puszczę jakąś taśmę, może jakieś piosenki? O, mam coś, nasze młode<br>lata.<br><br> Siedzieli jeszcze długo, starając się faktycznie wyciszyć myśli.<br>Zapomnieć o wszystkich zgryzotach. Powoli przysypiali kołysani<br>wspomnieniami i słowami sączącymi się z głośników. Senność lekka jak<br>śnieg. Kiedy to było? Tak dawno, tak dawno temu. Bezprzyczynny mój<br>dzień, bezsensowny mój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego