Oddychaj, jedry twoje pałki, bo mnie jakoś tak przedziwnie koło ciebie siedzieć. Milczenie.<br>- Polek? No, dosyć! Do! Do! Chwycił Krywkę za bark, potrząsnął nim kilka razy.<br>- Zostaw. Boli - szepnął Polek.<br>- Bo ja pójdę, jak Boga kocham, jeśli nie przestaniesz straszyć. Zupełny nieboszczyk. No, oddychaj, jedry twoje pałki!<br>- A co na Puszkarni?<br>- Nic. Już tam nie chodzimy.<br>- Dlaczego?<br>- Bo to wszystko pewnie nieprawda.<br>- Kto ci powiedział?<br>- No i Łapa mówił.<br>- Łapa?<br>- Jak Boga kocham.<br>- A ten... Ten, co go w nocy uwolniliśmy... Widzieli go potem?<br>- Nie. Polek, to pewnie jakiś bradziaga, bezrobotny.<br>- I co? Nikt tu nigdy do nas nie przyjdzie?<br>- Ja