zdanie, na dodatek pozbawione sensu. Słucham The Smiths, płyt sprzed dziesięciu lat, jest sentymentalne, mieszczańskie niedzielne południe. Telewizor obiecuje familijne seriale i programy krajoznawcze. Powinienem załatwić parę spraw. Zmieniam kasety. "Hatful of Hollow" zamieniam na "Meat Is Murder", choć wczoraj zjadłem około dziesięciu kiełbasek. No cóż, jestem hipokrytą. Mam jeszcze "Queen Is Dead", "Louder Than Bombs", "Strangeways Here We Come". "Rank", właściwie mam wszystko, nie wspominając o solowych płytach Mozera. Morrissey jest taki angielski, powiedziała w radiu Siouxsie Sioux, zamknięty w sobie, nie otwiera się na innych ludzi, jest niesamowitym indywidualistą. Wielka Siouxsie. Ich wczesne płyty: "Scream", "JuJu", "Hyaena". Później zaczęli