to nie rozmowa na telefon, rozumiecie, wróg klasowy nie śpi. A może wpadlibyście do nas, tak na kawusię? Kiedy by tak... jutro, koło dziesiątej, dobra jest?<br>- Oczywiście, towarzyszu sekretarzu, dziesiąta punkt. Tak jest.<br>- No to cześć pracy, cześć - i towarzysz sekretarz odłożył słuchawkę. <br>Byłem w siódmym niebie, wreszcie coś ruszy! Radowałem się na myśl, że nareszcie uruchomię badania i będzie tak jak dawniej, jak na moim poddaszu, jak z Czosnaczkiem, jak u Zimmerbauma.<br>Dokładnie o ustalonej godzinie zjawiłem się w Komitecie. Sekretarka natychmiast zapowiedziała mnie sekretarzowi i wprowadziła do gabinetu. Postała chwilę pytająco w drzwiach, aż Korbas odprawił ją skinieniem ręki