konieczność istnienia państwa stała się dla wszystkich oczywista, i to w swym starym, Hobbesowskim wariancie.<br>Zamiast mędrkować, należy działać. Wychodzi z tego założenia prezydent George W. Bush, który postanowił podjąć wojenną retorykę, widząc w tym szansę na mobilizację obolałego narodu. Znów, po dziesięciu latach, w próżni powstałej po rozwiązaniu Związku Radzieckiego pojawił się wróg, miejsce Imperium Zła zajęła Oś Zła. Tylko że tak naprawdę nie wiadomo, kto jest wrogiem, choć jest on jak najbardziej realny i wypowiedział cywilizacji wojnę totalną. Ameryka, choć tego oficjalnie nie przyznaje, zmierza do zastosowania podobnej doktryny. Tajne trybunały wojenne, przywrócenie zawieszonej w 1974 roku licencji na