Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
w domu. Pan Jerzy pobiegł do drzwi znajdujących się z tyłu domu, ale i te były zamknięte. Próbował szerzej otworzyć okno kuchenne, jednak uniemożliwiły mu to wydobywające się stamtąd kłęby czarnego duszącego dymu. Jeszcze raz podbiegł od frontu i wtedy usłyszał płacz dziecka. Bardzo blisko, tuż za drzwiami.
- Rany Boskie! Rany Boskie! - powtarzał rozglądając się bezradnie, jakby ze strony krzewów i kwiatów rosnących w ogrodzie oczekiwał pomocy. Nagle spostrzegł kilka wielkich kamieni, którymi obłożony był jeden z klombów. Chwycił kamień, z całej siły zamierzył się w okno, znajdujące się najbliżej drzwi i wybił szybę.
Teraz już bez trudu, lekko tylko kalecząc sobie
w domu. Pan Jerzy pobiegł do drzwi znajdujących się z tyłu domu, ale i te były zamknięte. Próbował szerzej otworzyć okno kuchenne, jednak uniemożliwiły mu to wydobywające się stamtąd kłęby czarnego duszącego dymu. Jeszcze raz podbiegł od frontu i wtedy usłyszał płacz dziecka. Bardzo blisko, tuż za drzwiami.<br>&lt;q&gt;- Rany Boskie! Rany Boskie!&lt;/&gt; - powtarzał rozglądając się bezradnie, jakby ze strony krzewów i kwiatów rosnących w ogrodzie oczekiwał pomocy. Nagle spostrzegł kilka wielkich kamieni, którymi obłożony był jeden z klombów. Chwycił kamień, z całej siły zamierzył się w okno, znajdujące się najbliżej drzwi i wybił szybę.<br>Teraz już bez trudu, lekko tylko kalecząc sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego