Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wymotał i prościutko do nas?!
Tu nie to, co tam.
Nie ma się czego bać.
Tu słońce i swoboda.
Możesz wyjść, kiedy chcesz.
Tu pod drzwiami nie ma żadnego Tęgawka, nikt cię nie zagna z powrotem.
0 Jezu... - skrzywił się nagle i przycisnął ręce do okaleczonego czoła.
- Znów mnie łupie.
Rany boskie...
Będąc świadkiem jego cierpienia myślałem: technikę wskrzeszania mają jeszcze nie dopracowaną, skoro podniósłszy go z mogiły, na której kwitnie białej róży kwiat, nie uwolnili Jasieńka od skutków kontuzji po szrapnelu, który go w czoło grzmotnął.
Kość tam się załamała, w ogóle nie ma tam kości, tylko takie pulsujące wgłębienie pod
wymotał i prościutko do nas?!<br>Tu nie to, co tam.<br>Nie ma się czego bać.<br>Tu słońce i swoboda.<br>Możesz wyjść, kiedy chcesz.<br>Tu pod drzwiami nie ma żadnego Tęgawka, nikt cię nie zagna z powrotem.<br>0 Jezu... - skrzywił się nagle i przycisnął ręce do okaleczonego czoła.<br>- Znów mnie łupie.<br>Rany boskie...<br>Będąc świadkiem jego cierpienia myślałem: technikę wskrzeszania mają jeszcze nie dopracowaną, skoro podniósłszy go z mogiły, na której kwitnie białej róży kwiat, nie uwolnili Jasieńka od skutków kontuzji po szrapnelu, który go w czoło grzmotnął.<br>Kość tam się załamała, w ogóle nie ma tam kości, tylko takie pulsujące wgłębienie pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego