i że zaglądacie na mój Manablog, że tętni życie w sieci. Zdarzyło mi się coś niezwykłego, o czym trudno opowiadać... <br>Cały czas mam w sobie ten dreszcz... przyjemne dreszcze... tak... przyjemne... Znalazłam się sam na sam z nim... Każda z was ma swojego Jean Paula czy Allena Ginsberga, czy chociażby Rolanda Barthes'a... który jest z krwi i kości, przychodzi załatwić jakieś swoje sprawy i mówi tak fascynująco, że przestają istnieć własne myśli, i ma takie dłonie, że nie można od nich oderwać oczu. <br>I potrafi łączyć swoją dojrzałość z ciągłą młodością, jest niezwykły... <br>Zapytacie, co się stało... Staliśmy, rozmawialiśmy, i nagle