przedtem nie zwracał uwagi, bagatelne czynności do rozmiarów wydarzeń, tak dokładnie i szybko należało je wykonywać. Wszyscy truchleli, czy zdążą, czy zdołają... Jakiś wyścig pracy, rekordomania ogarniała zespół domowy. Jadwiga - nawykła od małego uważać czas za żywioł przyjazny, w którym bezpiecznie brodzi się pod osłoną miłości - ze zdumieniem dostrzegała, jak Róża zmusza ją do napastliwego chwytania i wyzyskiwania godzin. "Ona jest zła - myślała Jadwiga. - Nic dziwnego, że żadna chwila jej nie cieszy, że każdy dzień pragnie czym prędzej zabić pracą, fantazjami, obłędnym dążeniem nie <page nr=81> wiadomo dokąd. Ale ja zła nie jestem. Czemuż więc pozwalam narzucać sobie tę paniczną ucieczkę przed sobą