krok luka, czegoś brakuje, nie ma jakiejś najważniejszej rzeczy. Piekło, piekło!!! myślałam, że oszaleją, ale na szczęście - z sił opadłam, zapłakałam... <br>Cisza; Róża płacze. <br>- Zapłakałam... i przyszedł Adam. <br>Słowa Róży stają się ledwie dosłyszalne, Marta całym ciałem napierała na szczelinę, żeby je uchwycić. <br>- Przyszedł Adam... Cha, cha! - śmieje się raptem Róża... - Przyszedł i jemu także zachciało się harmonii... Innej harmonii. Zachciało się wszystkiego ze mną! - Rozumiesz? - Róża krzyczy. - On ze mną... Dobra harmonia, co? <br>Drzwi ugięły się pod Martą. Drżąca, w nocnej koszuli, wpadła do pokoju i stanęła w kręgu świec. Róża siedziała na kanapie. Władyś <page nr=141> ogarniał ją ramionami. Kiedy drzwi