codziennie o 1930, zapragnąłem go zdenerwować i obrazić. Powiedziałem, że nie mamy do nich zaufania i nie chcielibyśmy, by wypowiedź naczelnego włączyli w jakąś kłamliwą audycję. Żachnął się: Na razie my tu jesteśmy gospodarzami. - Na razie - powtórzyłem i dodałem, że nam dają cztery minuty, a Urbanowi pewno kilka razy więcej. Rozstaliśmy się nieprzyjaźnie, ale Tadeuszowi ta sprzeczka się podobała.<br>W studio personel techniczny - solidarnościowcy - przyjął nas serdecznie, z radością, że głos "Solidarności" rozlegnie się w dzienniku. Studio wyłożone filcowymi wykładzinami okazało się siedliskiem pcheł, które skakały mi po butach, w czasie gdy Tadeusz nagrywał. Na ścianie był napis "Uwaga pchły", a