Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 44
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
musiały przenosić je nocą przez szosę. To były prawie głazy, a cała tama miała strukturę warstwową - najpierw było błoto, dalej gałęzie i wyżej kamienie, później znów warstwa błota itd.

Inżynierowie, drwale i rolnicy

Wreszcie ciekawość bierze górę. W pewnym momencie wydaje się nam, że odgłosy chrupania dochodzą z naszego brzegu. Ryzykując spłoszeniem zwierząt, zbliżamy się do ogromnego głazu stojącego nad samą wodą. Nic nie widać, tylko nadal słychać głośne zajadanie. Przyglądamy się całej okolicy - z tego miejsca jest dużo lepsza widoczność. Na niewielkiej jakby grobli uwitej ze ściętych wierzbowych konarów siedzi bóbr! Odsłonięty, nie skryty pod gałęziami. Po prostu siedzi nad
musiały przenosić je nocą przez szosę. To były prawie głazy, a cała tama miała strukturę warstwową - najpierw było błoto, dalej gałęzie i wyżej kamienie, później znów warstwa błota itd.<br><br>&lt;tit&gt;Inżynierowie, drwale i rolnicy&lt;/&gt;<br><br>Wreszcie ciekawość bierze górę. W pewnym momencie wydaje się nam, że odgłosy chrupania dochodzą z naszego brzegu. Ryzykując spłoszeniem zwierząt, zbliżamy się do ogromnego głazu stojącego nad samą wodą. Nic nie widać, tylko nadal słychać głośne zajadanie. Przyglądamy się całej okolicy - z tego miejsca jest dużo lepsza widoczność. Na niewielkiej jakby grobli uwitej ze ściętych wierzbowych konarów siedzi bóbr! Odsłonięty, nie skryty pod gałęziami. Po prostu siedzi nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego