Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
jego regułach. Ach, jak to radio u sąsiadów niemożliwie huczy! Czy może huczy w mojej głowie Maleń?
Był więc wtedy na pewno pan Oleś, rezydent, jeden z nielicznych, których nie dotknął kataklizm, syn ciotecznej czy stryjecznej babki właściciela Malenia. Dziedzic otaczał antenata specyficznym szacunkiem, a na powitanie całował w ramię. Rzadko się zresztą widywali. Przez Surmę pan Oleś otrzymywał od krewnego każdego rana sumę na własne wydatki. Przegrywał ją zwykle tego samego wieczoru w tysiąca do adwokata z Warszawy. Mecenas dzięki temu mógł zaspokajać głód nikotyny. Niegdyś prowadził Borowskiemu rozległe interesy, a po powstaniu zjechał z żoną do Malenia. Oboje niepokoili
jego regułach. Ach, jak to radio u sąsiadów niemożliwie huczy! Czy może huczy w mojej głowie Maleń?<br>Był więc wtedy na pewno pan Oleś, rezydent, jeden z nielicznych, których nie dotknął kataklizm, syn ciotecznej czy stryjecznej babki właściciela Malenia. Dziedzic otaczał antenata specyficznym szacunkiem, a na powitanie całował w ramię. Rzadko się zresztą widywali. Przez Surmę pan Oleś otrzymywał od krewnego każdego rana sumę na własne wydatki. Przegrywał ją zwykle tego samego wieczoru w tysiąca do adwokata z Warszawy. Mecenas dzięki temu mógł zaspokajać głód nikotyny. Niegdyś prowadził Borowskiemu rozległe interesy, a po powstaniu zjechał z żoną do Malenia. Oboje niepokoili
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego