międzynarodowego szpiegostwa, gdzie Warszawa również miała swoją siatkę. Podpadł, co się okazało, kiedy czując, że grunt mu się pali pod nogami, wybrał się do Rzymu znów po paszporty i wizy. Szemplińska, kiedy nam to opowiadała, była przekonana, że kuter, z którym Sobolewski ugodził się co do ceny za rejs do Rzymu, był podstawiony. Została sama z dzieckiem, wyjechał i zaginął bez wieści. Potem ciało jego znaleziono na plaży śródziemnomorskiego brzegu Hiszpanii.<br> Żal nam było Szemplińskiej, zmiażdżonej ciężkimi przeżyciami, dewocyjnie teraz religijnej, na pograniczu manii, bez żadnych środków do życia w Paryżu. Nie bardzo było wiadomo, jak jej pomóc. Syn właśnie dorastał