Typ tekstu: Książka
Autor: Witkiewicz Stanisław Ignacy
Tytuł: Dramaty wybrane
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1920
takie, że może odegrać wielką rolę.
Jan wyciąga pod kotarą z tamtej strony trupa Kurki

SMORGOŃ
Dosyć tych rozmów. Prowadzić ich oboje do więzienia.
Słychać na ulicy jakby tupot nóg, zmięszane śpiewy i krzyki
I SZPICEL
Nie wiem, czy dojdziemy, bo tam się już coś zaczyna ruszać.
SMORGOŃ
Spieszmy się.
Słychać dwa strzały, po czym salwę maszynowego karabinu
KORBOWSKI
Dobrze idzie. Chodźmy na ulicę. Lubię atmosferę przewrotu. Nic przyjemniejszego, jak pływać w czarnym morzu oszalałego motłochu.
Hałas za sceną nie ustaje
LADY
Ryszardzie, kocham cię i podziwiam. Czyż może być większe szczęście jak nie pogardzać ukochanym mężczyzną?
Szpicle wyprowadzają Korbowskiego. Za
takie, że może odegrać wielką rolę.<br> Jan wyciąga pod kotarą z tamtej strony trupa Kurki<br>&lt;page nr=154&gt;<br> SMORGOŃ<br>Dosyć tych rozmów. Prowadzić ich oboje do więzienia.<br> Słychać na ulicy jakby tupot nóg, zmięszane śpiewy i krzyki<br> I SZPICEL<br>Nie wiem, czy dojdziemy, bo tam się już coś zaczyna ruszać.<br> SMORGOŃ<br>Spieszmy się.<br> Słychać dwa strzały, po czym salwę maszynowego karabinu<br> KORBOWSKI<br>Dobrze idzie. Chodźmy na ulicę. Lubię atmosferę przewrotu. Nic przyjemniejszego, jak pływać w czarnym morzu oszalałego motłochu.<br> Hałas za sceną nie ustaje<br> LADY<br>Ryszardzie, kocham cię i podziwiam. Czyż może być większe szczęście jak nie pogardzać ukochanym mężczyzną?<br> Szpicle wyprowadzają Korbowskiego. Za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego