krzew rozstrzelony,<br>Rąk czworo splatam w cztery świata strony,<br>Choć w jednym miejscu, o nóg wsparty - parę.<br><br>A w dole jeszcze gromadką koników,<br>Trąbek świergotem, hosanną uprzęży<br>Przemkną, zawrócą, kurzem zakołują...<br><br>Jak dobrze milczeć, gdy w słabnącym krzyku<br>Mniejsi od muszek, wirując wstępują<br>W nad horyzontem zogromniały księżyc.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>ZUZANNA I STARCY</>(Poemat przewrotny)<br><br>Gdzie o Rubensie nie słyszano nawet,<br>(Obfitość boczków bunt by wskrzesić mogła)<br>Miała Zuzanna dwa posępne biodra,<br>Szczęki wysmukłe jak szkielecik wróbli.<br><br>Starcy nosili pąsowe peruki,<br>Podgardla miękkie, podbródki ryżawe;<br>Gdy dłonie pletli na gałkach swych lasek,<br>Matowiał sino srebrnych gałek blask.<br><br>Wszyscy w surdutach, w halsztukach jak