Marcie tak ze mną postąpić! - szeptała. - Akurat dzisiaj tak ze mną postąpić, dzisiaj!... Więc maszże, niegodziwy. <br>Prawie wesoła - dokończyła przy pomocy krokodyla zdejmowania chusty. Strzepnęła ją, złożyła, odniosła tamże, gdzie portrecik ojca. <br>Telefon zadzwonił, upudrowała się gorączkowo, przybrała oschły wyraz twarzy - może Marta? - i podeszła do aparatu. Ledwie zdjęła słuchawkę, Sabina przycwałowała słoniowym truchtem przez korytarz. <page nr=23><br>- Czego? - spytała Róża. - Mówiłam, że sama odbiorę. <br>- Nie, ja tak tylko przyszłam, że może pani starsza prosi herbaty. <br>Umyślnie powiedziała "prosi", jak do małego Zbigniewa. Róża, słysząc wyraźnie w tubie niecierpliwe i nieśmiałe "halo, halo" Adama - rzuciła przecież w stronę kuchni: <br>- Proszę nie przeszkadzać. Pani