Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
spokój, przyszedł, znaczy ma interes - łagodził Salwa. Znał Konstantego tyle lat i nie mógł zrozumieć, a tym bardziej pochwalić jego wyboru. - Miałeś tyle przyzwoitości, żeby opaskę zdjąć, wstyd ci, co?
- Nie o to tu chodzi. Gdzie możemy swobodnie porozmawiać, to pilne.
- Zachodź do pokoju, może zdejmiesz odzienie - zaproponował bez przekonania Salwa.
- Nie opłaci się, ja na krótko, powiem, po co przyszedłem, i pójdę.
W pokoju, w mdłym i nierównym świetle łojowego ogarka, usiedli na ławie, pod ścianą z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej.
- No, z czym przyszedłeś, gadaj. - Salwa klepnął się w kolano. Był zdenerwowany.
Konstanty złożył dłonie płasko i równo, palec
spokój, przyszedł, znaczy ma interes - łagodził Salwa. Znał Konstantego tyle lat i nie mógł zrozumieć, a tym bardziej pochwalić jego wyboru. - Miałeś tyle przyzwoitości, żeby opaskę zdjąć, wstyd ci, co?<br>- Nie o to tu chodzi. Gdzie możemy swobodnie porozmawiać, to pilne.<br>- Zachodź do pokoju, może zdejmiesz odzienie - zaproponował bez przekonania Salwa.<br>- Nie opłaci się, ja na krótko, powiem, po co przyszedłem, i pójdę.<br>W pokoju, w mdłym i nierównym świetle łojowego ogarka, usiedli na ławie, pod ścianą z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej.<br>- No, z czym przyszedłeś, gadaj. - Salwa klepnął się w kolano. Był zdenerwowany. <br>Konstanty złożył dłonie płasko i równo, palec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego