Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
dokoła był przecież dzień, pochmurny co prawda i szary, lecz jednak pełny dzień.
- Mów, jedry twoje pałki! - rzekł z determinacją i na wszelki wypadek zacisnął powieki.
- On poszedł... on poszedł...
- O Jezu! Mów, bo skonam. Ferdzia także zamknął oczy i powiedział cicho:
- On poszedł do Puszkarni.
- O Jezu! Wieczorem? Sam?
- Samiutki. Przedtem coś wycinał na drzewie. Wiesz, na tym, co ten, no pamiętasz, ten człowiek umarł. - Ferdzia wzdrygnął się i szybko spojrzał na wszystkie strony. Od miasta wlókł się leniwie pociąg towarowy, brnąc w białym gęstym dymie.
- Do Puszkarni w nocy?... - szepnął Kajaki.
- Trzeba jego szukać.
- Trzeba, jedry twoje pałki. A
dokoła był przecież dzień, pochmurny co prawda i szary, lecz jednak pełny dzień.<br>- Mów, jedry twoje pałki! - rzekł z determinacją i na wszelki wypadek zacisnął powieki.<br>- On poszedł... on poszedł...<br>- O Jezu! Mów, bo skonam. Ferdzia także zamknął oczy i powiedział cicho:<br>- On poszedł do Puszkarni.<br>- O Jezu! Wieczorem? Sam?<br>- Samiutki. Przedtem coś wycinał na drzewie. Wiesz, na tym, co ten, no pamiętasz, ten człowiek umarł. - Ferdzia wzdrygnął się i szybko spojrzał na wszystkie strony. Od miasta wlókł się leniwie pociąg towarowy, brnąc w białym gęstym dymie.<br>- Do Puszkarni w nocy?... - szepnął Kajaki.<br>- Trzeba jego szukać.<br>- Trzeba, jedry twoje pałki. A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego