którym siedzieli już Skwarski i Lisiecki. Kosiński wziął machinalnie ze stolika pudełko <page nr= 34><br>zapałek, otworzył, wyjął jedną z nich, chwilę obracał w palcach, gwałtownie złamał.<br>- Przepraszam was na chwilę - powiedział spokojnie, wstając. Przeszedł kilka kroków i zatrzymał się przed stolikiem Gorczycy. Siedzący przerwali rozmowę. Gorczyca odsunął zapraszającym gestem jedno z krzeseł.<br>- Siadaj, Jacek - powiedział,<br>- Dziękuję - wycedził Kosiński.<br>I niespodziewanie, z półobrotu, otwartą dłonią uderzył Skowrońskiego w twarz. Krzesło się przewróciło, Paweł poleciał do tyłu, instynktownie łapiąc za obrus. Za chwilę z łoskotem poleciała za nim cała zastawa. Na sali rozmowy ucichły, jak nożem uciął. Zapanowała martwa cisza. Wszyscy wpatrywali się w Kosińskiego